Wzrost gospodarczy w cieniu niepewności – komentarz KW PZF po III kwartale 2020 r.
Gdy latem pandemia nieco odpuściła, powiało optymizmem. Po głębokim spadku gospodarczym w II kwartale br., dane za III kwartał pozwalały łudzić się szybszym odbiciem gospodarki. Wskazywała na to lekka poprawa nastrojów konsumentów i przedsiębiorców, dane o produkcji przemysłowej i coraz bardziej optymistyczne prognozy dynamiki PKB. Niestety, to już historia. Październik przyniósł ogromny wzrost zachorować na Covid-19, a za nim nowe obostrzenia i niepewność, które odbiją się na gospodarce zarówno w końcówce tego roku, jak i w przyszłym. Przyjrzyjmy się zatem temu, co się wydarzyło i czego można się spodziewać w nadchodzących miesiącach.
Chwiejne nastroje
Według badania PMI IHS Markit wrześniowy index w polskim sektorze przemysłowym wzrósł do poziomu 50,8 z 50,6 w sierpniu, co raczej wskazuje na stagnację. Potwierdzają to dwa najważniejsze subindeksy składające się na PMI (produkcja i nowe zamówienia), które wykazały spowolnienie tempa wzrostu, sugerując, iż lipcowe ożywienie gospodarki – gdy wskaźnik osiągnął najwyższą wartość od dwóch lat (52,8) – już zwalnia. Warto podkreślić, że trend zwyżkowy, który pojawił się w trzecim kwartale, nastąpił po rekordowych spadkach odnotowanych w drugim kwartale tego roku a skala ożywienia we wrześniu, jak i w sierpniu, była już znacznie słabsza niż w lipcu.
Bibby MSP Index, badający nastroje wśród małych i średnich firm, osiągnął z kolei we wrześniu wartość 48,1pkt. To wzrost aż o 24,6 punktu procentowego w stosunku do poprzedniego badania na początku kwietnia 2020 r., ale i też najniższy odczyt od jesieni 2012 roku. Oznacza, że w małych i średnich przedsiębiorstwach nastroje się nieco poprawiły po pierwszej fali koronawirusa, ale przedsiębiorcy nadal niepokoją się przyszłością.
Badanie wskazuje też, że ceną tej poprawy był wzrost lub utrzymywanie się wysokiego poziomu zadłużenia. Świadczy to m.in. o szerszym finansowaniu biznesów zewnętrznymi środkami. Pokazują to dane Krajowego Rejestru Długów, z których wynika, że od lutego do września br. zadłużenie jednoosobowych działalności gospodarczych wzrosło aż o ponad miliard złotych i wyniosło 6,3 mld zł. Z kolei zaległości firm i korporacji zwiększyły się o 248 mln zł do 5,1 mld zł.
Na ratunek firmom
Widocznemu ożywieniu w trzecim kwartale sprzyjało zniesienie restrykcji w związku z wygaszaniem pierwszej fali zachorowań oraz przede wszystkim rządowe programy wsparcia dla przedsiębiorców. Z badań przeprowadzanych przez Główny Urząd Statystyczny wynika, że polskie firmy korzystały zwłaszcza z takich form pomocy wspierających ich płynność, jak dopłaty do wynagrodzeń pracowników, pożyczki, subwencje oraz zwolnienia i odroczenia z tytułu płatności podatków oraz składek ZUS. Analitycy SpotData zauważają przy tym, że Polska należała do krajów, które wydały relatywnie dużo pieniędzy publicznych na wspieranie firm i pracowników w trakcie kryzysu epidemicznego. Z danych Międzynarodowego Funduszu Walutowego wynika, że w relacji do PKB polski rząd i instytucje od niego zależne wydały więcej niż średnio inne kraje Unii Europejskiej. Monitor Fiskalny MFW podaje, że wsparcie budżetowe związane z COVID-19 sięgnęło w Polsce 6,7 proc. PKB, a wsparcie płynnościowe (preferencyjne kredyty publiczne) dla firm wyniosło 5 proc. PKB. Łącznie jest to ok. 250-300 mld zł. Analogiczne wartości dla UE wynoszą 3,8 proc. i 6,9 proc. PKB. To oznacza, że wsparcie w postaci zwolnień/cięć podatkowych i dotacji było w Polsce wyraźnie wyższe niż w innych krajach (w relacji do wielkości gospodarki), a wsparcie płynnościowe – nieco niższe.
Przybywa niewypłacalności
Niestety, mimo programów pomocowych, w trzecim kwartale tego roku znacznie wzrosła liczba niewypłacalności firm. W pierwszym półroczu wstrzymywały je właśnie programy rządowe, tarcze antykryzysowe oraz ograniczona działalność sądów. Gdy to ustało, trzeci kwartał przyniósł zmiany. Według Coface łączna liczba niewypłacalności polskich przedsiębiorstw w 9 miesiącach 2020 r. wyniosła 795 przypadków i była wyższa o 8 proc. w porównaniu z analogicznym okresem 2019 roku. W tym sądy ogłosiły postanowienia o upadłości i restrukturyzacji 684 polskich firm, czyli o 7 proc. mniej niż w analogicznym okresie 2019 r., ale dodatkowo w Monitorze Sądowym i Gospodarczym niewypłacalność w formie nowego uproszczonego postępowania o zatwierdzenie układu (bez rejestracji w sądzie) obwieściło aż 111 podmiotów gospodarczych.
To początek trendu stałego wzrostu ich liczby, nawet jeśli gospodarkaodbije w górę. Euler Hermes zakłada w tym roku 13% wzrost liczby niewypłacalności w Polsce oraz kolejne 10% w przyszłym roku – co razem oznacza 24% wzrost niewypłacalności w porównaniu 2021 do 2019. Za tym wzrostem przemawia m.in. zwalniający popyt, wygaszanie programów pomocowych i wymóg zwrotu części środków, a nawet zapowiedzi nowych obciążeń podatkowych oraz uproszczony tryb postępowania restrukturyzacyjnego poza sądami.
Nie ma bezpiecznych branż
Wzrost liczby niewypłacalności występuje wprawdzie na różnych etapach, ale we wszystkich branżach, a statystyki zaczynają odzwierciedlać sytuację rynkową związaną z obostrzeniami wynikającymi z pandemii i przebytym lockdown’em. Według Coface najwyższy wzrost niewypłacalności po 9 miesiącach zanotowały usługi (+42 proc.), następnie rolnictwo (+28 proc.), transport (+10 proc.) i przetwórstwo przemysłowe (+7%). Spadek widzimy natomiast w handlu (-15 proc.) oraz budownictwie (-2 proc.).
W usługach jednym z najbardziej dotkniętych działów był segment HoReCa. Nadal nie może on odrobić strat spowodowanych pandemią, mimo bonu turystycznego i tarczy antykryzysowych, co odbija się na zadłużeniu. Według danych Krajowego Rejestru Długów zaległości hoteli, restauracji i firm cateringowych wynoszą już blisko 281 mln zł. Przed pandemią, w lutym, było to 68 mln zł mniej. Z nowym lockdown’em branży może być tylko gorzej.
Również handel i budownictwo nie mogą już być uważane za bezpieczną przystań. Jeśli chodzi o handel, odbicie w popycie konsumenckim będzie jeszcze na pewno zmienne w związku z drugą falą pandemii, która już wymusiła wprowadzanie na nowo administracyjnych obostrzeń. Z kolei w budownictwie skala niewypłacalności jest nadal niższa niż przed rokiem, ale ta różnica się zmniejsza – na koniec września wynosiła -2 proc. r/r, gdy miesiąc wcześniej było to -13 proc.. Wydaje się, że spowolnienie w tej branży dopiero nastąpi. Dynamika produkcji budowlano-montażowej już zaczęła się obniżać – w lipcu o 10,9 proc. rok do roku, w sierpniu o 12,1 proc.. Wrzesień przyniósł utrzymanie ujemnej dynamiki produkcji budowlano-montażowej na nieco niższym poziomie – 9,8 proc. – ale jednocześnie obserwujemy nie tylko znaczne ograniczenie inwestycji ze strony przedsiębiorstw i samorządów, ale również aktywności w budownictwie infrastrukturalnym (-14,5 proc.), najsilniej powiązanych z publicznymi inwestycjami. Wyniki budowlanki są też wyjątkowo słabe na tle innych dziedzin gospodarki, gdyż we wrześniu obroty handlu detalicznego poszły w górę o 2,5 proc. a produkcja przemysłowa wzrosła o 5,9 proc.
Inflacja nie chce spadać
Według GUS inflacja we wrześniu br. wyniosła 3,2 proc. Eurostat z kolei podał, że wrześniowy wzrost cen w Polsce był najwyższy w Unii Europejskiej i wyniósł 3,8 proc. rok do roku, po dwóch letnich miesiącach stabilizacji (inny wystandaryzowany koszyk cenowy). W tym samym czasie ceny w UE się zatrzymały (0,3 proc.), a w strefie euro odnotowano nawet deflację (-0,2 proc.).
Wskaźniki inflacji bazowej dla Polski wyliczył też NBP. I nie są to pozytywne dane, bo ceny rosną coraz szybciej – z wyłączeniem żywności i energii najszybciej od 19 lat. Inflacja bazowa po wyłączeniu cen żywności i energii wyniosła we wrześniu 4,3 proc. r/r wobec 4 proc. r/r miesiąc wcześniej. Narodowy Bank Polski podał też, że inflacja bazowa po wyłączeniu cen administrowanych (podlegających kontroli państwa) wyniosła 2,3 proc. r/r wobec 2 proc. miesiąc wcześniej. To pokazuje, że przyczyną wzrostu cen – obok dodruku pieniądza, który trafił na rynek w postaci tarcz antykryzysowych – są też ceny administrowane przez państwo. Zdaniem wielu ekonomistów wrześniowe dane o inflacji oznaczają, że w najbliższych miesiącach i w 2021 roku inflacja może spadać, ale wolniej niż zakładano. Według ING Banku inflacja bazowa może spaść do 2,5 proc. rocznie dopiero w 2022 roku.
Produkcyjne zaskoczenie
Pozytywnym zaskoczeniem były natomiast odczyty wrześniowej produkcji przemysłowej. Jak podaje GUS wzrosła ona aż 5,9 proc. r/r, dużo wyżej niż prognozowali ekonomiści (średnia prognoz mówiła o dynamice na poziomie 3,8 proc.). W stosunku do sierpnia produkcja była wyższa aż o 15,5 proc. Nadal jednak, w okresie styczeń – wrzesień br. produkcja sprzedana przemysłu była o 3,2 proc. niższa w porównaniu z analogicznym okresem ub. roku. Te dane potwierdzają odbudowę po zapaści pandemicznej, co jest także odzwierciedlone we wrześniowych danych GUS o zatrudnieniu (wzrost o 17 tys.) oraz płacach (wyższe o 5,6 proc. r/r). To pokazuje, że w trzecim kwartale tego roku przemysł mocno odbił, co przełoży się również na tempo wzrostu PKB w tym kwartale.
Słabszy start w 2021 rok
Jak zauważają analitycy SpotData oczekiwania ekonomistów dotyczące wzrostu gospodarczego Polski w tym roku i kolejnych latach wyraźnie się poprawiły latem. Po spadku PKB o 8,2 proc. r/r w drugim kwartale tego roku, widoczne oznaki ożywienia w kolejnych trzech miesiącach skłoniły do rewizji w górę zakładanych wcześniej prognoz PKB, a nawet do mówienia o spodziewanym odbiciu gospodarczym w kształcie litery „V”. Według badań ankiety makroekonomicznej NBP, realizowanej w ostatnich dniach września, mediana prognoz ekonomistów wskazywała na spadek PKB o 3,1 proc. w całym 2020 roku (lepiej o 0,7 pkt proc. niż w czerwcu) oraz wzrost o 4,2 proc. w całym 2021 roku (lepiej o 0,3 pkt proc.). Również MFW podwyższył w jesiennym outlooku prognozy dynamiki PKB Polski w 2020 r. do -3,6 proc. z -4,6 proc., a w 2021 r. do 4,6 proc. z 4,2 proc.
Niestety, ożywienie gospodarcze wiązało się raczej z czystym efektem otwarcia gospodarki i nadrabiania straconych możliwości, niż wynikało z trwałego trendu. Pokazały to dobitnie pierwsze tygodnie października, gdy sytuacja epidemiologiczna znacząco się pogorszyła tak w Polsce, jak i całej Europie. Chociaż wielu ekonomistów spodziewa się, że druga fala pandemii nie spowoduje już takiego kataklizmu jak pierwsza, to jednak odbije się na gospodarce i przede wszystkim spowolni tempo jej odrodzenia. Gorsze scenariusze dotyczą przy tym nie tylko prognoz za IV kwartał bieżącego roku, ale i całego następnego. Ekonomiści mBanku już obniżyli prognozę wzrostu PKB w 2021 rok do 3,8 proc. r/r, z wcześniej prognozowanego wzrostu o4,9 proc.
Niestety, druga fala epidemii dopiero się zaczęła, a to oznacza, że sytuacja gospodarcza w nadchodzących miesiącach obarczona jest dużą niepewnością i prognozy nadal będą falować.
Komitet Wykonawczy PZF
Źródła:
https://www.markiteconomics.com/Public/Home/PressRelease/c39224dbcd414fc191eb15b64c4ba7d9
http://www.coface.pl/Aktualnosci-i-media/Biuro-prasowe/Upadlosci-i-restrukturyzacje-firm-w-Polsce-w-3-kwartalach-2020-roku
https://www.eulerhermes.com/pl_PL/o-nas/analizy-ekonomiczne/raporty/2020-10-06-raport-eh-rekordowa-liczba-niewyplacalnosci-polskich-firm.html
https://krd.pl/Centrum-prasowe/Informacje-prasowe/2020/Branza-HoReCa—-wieksze-dlugi–mniejszy-optymizm
https://stat.gov.pl/obszary-tematyczne/przemysl-budownictwo-srodki-trwale/przemysl/dynamika-produkcji-sprzedanej-przemyslu-we-wrzesniu-2020-roku,13,21.html
https://www.nbp.pl/home.aspx?f=/aktualnosci/wiadomosci_2020/bazowaix2020.html#:~:text=Inflacja%20bazowa%20we%20wrze%C5%9Bniu%202020%20r.&text=Dane%20NBP%3A%20we%20wrze%C5%9Bniu%202020,okresie%20wyni%C3%B3s%C5%82%203%2C2%20proc.