Dobrze już było, szykujmy się na kryzys – komentarz KW PZF po I kwartale 2020 r.

maj 13, 2020 | Komentarze ekonomiczne

Analizując pierwszy kwartał 2020 r. w polskiej gospodarce, nie sposób uniknąć mocnych sformułowań, takich jak „kryzys”, „załamanie”, katastrofa”. Rok zaczął się w miarę spokojnie, dużo mówiło się o skutkach Brexitu i wpływie zmian klimatycznych na gospodarkę. Już po miesiącu firmy współpracujące z Chinami zaczęły odczuwać problemy związane z obniżeniem lub ustaniem dostaw. W marcu lock down spowodowany epidemią COVID-19 objął również kraje europejskie, w tym Polskę. Dziś widzimy, że niemal w każdej dziedzinie gospodarki wskaźniki uległy pogorszeniu. Ekonomiści zastanawiają się, jak szybko poszczególne kraje będą w stanie wrócić na ścieżkę wzrostu, a przedsiębiorcy pytają, kiedy będą mogli normalnie działać i w jaki sposób mają tę działalność sfinansować.

 

Nastroje zupełnie siadły

 

Wszystkie badania nastrojów przeprowadzone w pierwszym kwartale 2020 r. wskazywały na niespotykane od 2008 roku załamanie.

 

Marcowe wyniki badań PMI® przeprowadzonych dla polskiego sektora przemysłowego przez IHS Markit wykazały pierwsze skutki gospodarcze coraz szybciej rozprzestrzeniającej się epidemii koronawirusa w Europie. Produkcja, nowe zmówienia oraz eksport spadły w najszybszym tempie od grudnia 2008, czyli od najczarniejszych dni światowego kryzysu finansowego. W marcu indeks odnotował rekordowy spadek w skali miesiąc do miesiąca i osiągnął poziom 42,4 (w porównaniu do 48,2 w lutym). Jeszcze gorzej sytuacja wyglądała w kwietniu, który okazał się najgorszym miesiącem dla polskich producentów w historii badań PMI®, tj. od czerwca 1998. Główny indeks osiągnął rekordowo niski poziom 31,9 pkt.

 

Podobnie słabe odczyty ma Bibby MSP Index, w swojej konstrukcji wzorowany na indeksie PMI, z tym że obrazujący nastroje wśród małych i średnich przedsiębiorstw. W kwietniu osiągnął zaledwie 23,5 pkt. (w porównaniu do 54,3 pkt. w marcu 2019 r.). To najniższy wynik w całej, dziewięcioletniej historii badania. Największy pesymizm panuje w transporcie i usługach. Aż 68 proc. badanych w ramach Bibby MSP Index spodziewa się w ciągu najbliższych miesięcy spadku zamówień i sprzedaży, a 48 proc. – kłopotów z płynnością finansową.

 

Nastroje firm bada również co miesiąc GUS. Na tej podstawie powstają wskaźniki koniunktury, które dobrze obrazują aktywność w poszczególnych branżach. W kwietniowym odczycie nie ma ani jednego sektora, w którym nastroje byłyby pozytywne. Wszystkich dotknęły restrykcje i społeczna kwarantanna. Najbardziej pesymistyczne oceny formułowane są przez prowadzących działalność w zakresie zakwaterowania i gastronomii. Najmniejsze pogorszenie ocen sygnalizują firmy z sekcji działalność finansowa i ubezpieczeniowa oraz informacja (m.in. tworzenie portali internetowych) i komunikacja (usługi cyfrowe, telekomunikacja). Ponadto wśród swego rodzaju beneficjentów kryzysu zdrowotnego znalazły się w sposób oczywisty firmy farmaceutyczne i badawcze. Znamienne jest to, że odsetek przedsiębiorców spodziewających się pogorszenia sytuacji gospodarczej w najbliższych trzech miesiącach znacznie przeważa nad odsetkiem przedsiębiorców oczekujących jej polepszenia czy stabilizacji.

 

Nawet jeśli epidemia osłabnie, można spodziewać się, że przedsiębiorcy nadal będą mieli obawy co do swojej przyszłości. Dlatego w tym roku trudno spodziewać się odbicia inwestycji. Raczej będziemy świadkami budowania poduszek płynnościowych (gromadzenia gotówki).

 

Gdzie najtrudniejsza sytuacja?

 

Jak raportują eksperci Euler Hermes, jeszcze przed epidemią niewypłacalność dotykała wielu firm, pomimo wzrostu gospodarczego. Teraz brak rentowności, w połączeniu ze skutkami kwarantanny, może okazać się zabójczy dla niektórych usług (gastronomia, turystyka, eventy, beauty), produkcji tekstyliów i obuwia oraz produkcji mebli. Wiele branż odczuje zmniejszenie siły nabywczej konsumentów, spowodowanej głównie wzrostem bezrobocia i niższymi zarobkami. Obserwować będziemy trend powrotu konsumentów do tańszych produktów i generalnie priorytetu ceny. Szczególnie wyraźne stanie się to w branżach spożywczej i usługowej.

 

Z kolei eksperci Coface wskazują, że branże, które staną się „ofiarami” pandemii, to handel, usługi i transport. Według ich prognoz, w kolejnych miesiącach, a zwłaszcza w drugiej połowie roku, liczba upadłości i restrukturyzacji będzie wzrastać. Skala może być zbliżona do odnotowanej w czasie ostatniego dużego kryzysu – w 2009 roku liczba niewypłacalności zwiększyła się o 68 proc.

 

Dane z realnej gospodarki

 

Pod koniec kwietnia GUS opublikował dane o produkcji przemysłowej w marcu. Spadek jest głęboki, o 2,4 proc. rok do roku; po odjęciu efektów sezonowych (m.in. różnicy w liczbie dni roboczych) spadek sięgnął 4,8 proc. rok do roku. Najbardziej ucierpiał sektor motoryzacyjny, natomiast wciąż na plusie w ujęciu rocznym kształtowała się produkcja w sektorze żywności czy metali. Jednym z niewielu sektorów polskiej gospodarki, które w marcu zanotowały wzrost aktywności, było budownictwo. W marcu produkcja budowlano-montażowa wzrosła o 3,7 proc. rok do roku., wobec wzrostu o 5,5 proc. w lutym. Oczywiście, wiąże się to z pełnią sezonu i realizacją prac zleconych już wcześniej, wszyscy jednak mieliśmy okazję oglądać ekipy budowlane, które działały nawet w okresie największych restrykcji administracyjnych nakazujących izolację w domu. Ekonomiści spodziewają się, że właśnie ten sektor odegra istotną rolę w procesie wychodzenia gospodarki z kryzysu spowodowanego epidemią. Bowiem jednym ze sposobów na pobudzenie popytu może być wzmocnienie inwestycji publicznych.

 

Prognozy nie wzrostu, lecz spadku gospodarczego

 

Jeszcze do połowy marca ośrodki prognostyczne przewidywały, że spadek polskiego PKB będzie dotyczył tylko drugiego kwartału, a w skali roku gospodarka urośnie. Prognozy przewidujące skurczenie się gospodarki w całym 2020 roku zaczęły być publikowane po decyzji rządu o nałożeniu ograniczeń na działalność gospodarczą. Obecnie nikt nie jest w stanie określić ram czasowych rozmrażania gospodarki, co powoduje, że rozbieżności prognostyczne są dosyć znaczne.

 

Jeśli pandemia nie będzie się przedłużać i nie doprowadzi do znaczących zmian strukturalnych w gospodarce, jest szansa na stopniową poprawę koniunktury już w drugim półroczu bieżącego roku i wzrost gospodarczy w 2021 roku.

 

Wpływ na głębokość recesji będzie miał nie tylko popyt zewnętrzny, ale również koniunktura globalna. Chociaż gospodarka Polski nie jest aż tak otwarta i nie ucierpiała zbytnio na zamknięciu granic i zakłóceniach w międzynarodowych łańcuchach dostaw, to jednak nasz największy partner handlowy, czyli Niemcy, znalazł się w zdecydowanie trudniejszej sytuacji. Może to uderzyć rykoszetem również w polskich producentów i eksporterów.

 

Według analityków Międzynarodowego Funduszu Walutowego dynamika PKB Polski wyniesie w 2020 r. -4,6%. Można to porównać do cofnięcia całej gospodarki do stanu, w jakim była 2 lata temu. Pozytywne jest to, że w prognozach pojawia się odbicie już +4,2% w 2021 r. Pierwsze dane na temat PKB (a nie tylko prognozy) poznamy w połowie maja. Tymczasem, dla porównania warto spojrzeć na dane napływające z innych krajów. Ze wstępnych danych wynika, że PKB Francji spadł w pierwszym kwartale o 5,8% (wobec czwartego kwartału zeszłego roku), w Hiszpanii o 5,2%, a w Stanach Zjednoczonych o 1,2%. W naszym kraju straty w PKB mogą być nieco mniejsze ze względu na fakt, że kwarantanna nie była tak ostra jak we Francji czy Włoszech. Tam nie działała większość fabryk, u nas aktywność gospodarcza nie była aż tak ograniczona.

 

Boimy się inflacji, chociaż odczyty są pozytywne

 

Zgodnie z danymi GUS, inflacja w marcu wzrosła o 4,6% w stosunku do zeszłego roku. Dla przypomnienia, wzrost cen w lutym wyniósł 4,7%. Wielu ekonomistów ostrzegało przed skokowym wzrostem inflacji, który mógłby być spowodowany nagłym robieniem zapasów i zwiększonym popytem na produkty niezbędne do przetrwania w czasie epidemii. Rzeczywiście, niektóre ceny wzrosły, zwłaszcza produktów żywnościowych, środków czystości i lekarstw. Istotnie za to potaniały paliwa (w kwietniu aż o 19%), co przyczyniło się do utrzymania inflacji na podobnym poziomie, jak miesiąc wcześniej.

 

Prognozowanie poziomu inflacji w kolejnych miesiącach znacznie utrudnia gospodarcza niepewność: jak długo pozostaną zamknięte niektóre lokale usługowe czy rozrywkowe, co będzie działo się z cenami usług ze względu na istotny wzrost płacy minimalnej, jak na ceny żywności wpłynie susza i niedobór pracowników sezonowych w rolnictwie, itd. Niewiadomą pozostaje także kurs walutowy; dalsze zawirowania na rynkach międzynarodowych mogą osłabić złotego, a co za tym idzie – spowodować wzrost inflacji.

 

Co ciekawe, ludność obawia się coraz bardziej wzrostu cen. Obrazują to badania oczekiwań inflacyjnych prowadzone przez GUS wśród gospodarstw domowych. Prawdopodobnie jest to pochodną rosnących cen żywności, które w dobie epidemii są szczególnie wnikliwie obserwowane przez społeczeństwo. Zdaniem ekonomistów, w najbliższych miesiącach ogólna inflacja poza żywnością powinna się obniżać – tak przynajmniej można wnioskować bazując na trendach w Europie Zachodniej.

 

MŚP odcięte od kredytów

 

W pierwszych dniach maja NBP opublikował wyniki kwartalnej ankiety na temat sytuacji na rynku kredytowym. Ankietowane banki już w I kwartale 2020 r. dokonały zaostrzenia polityki kredytowej we wszystkich segmentach rynku w związku ze skutkami pandemii COVID-19 dla aktywności gospodarczej. W przypadku kredytów dla przedsiębiorstw skala zacieśnienia polityki kredytowej była największa od połowy 2009 r. W szczególności banki zaostrzyły niektóre warunki przyznawania kredytów dla przedsiębiorstw, m.in. obniżyły maksymalną kwotę kredytu i podniosły wymagania dotyczące zabezpieczenia kredytów. Ponadto, część banków, które nie zmieniły polityki kredytowej, wzmocniło monitoring ryzyka w działalności przedsiębiorstw z branż uzależnionych od importu z Chin.

 

Oczywiście, w podsumowaniu wyników ankiety NBP znalazło się również potwierdzenie tego, co szczególnie szeroko omawiane było w mediach, a więc wprowadzenie przez banki szczególnych ułatwień w obsłudze umów kredytowych polegające na czasowym zawieszeniu spłat rat kapitałowych i umożliwieniu odnowienia kredytów obrotowych.

 

Według deklaracji zebranych przez NBP, zaostrzanie polityki kredytowej ma być kontynuowane w II kwartale br., a skala tego zaostrzenia będzie znaczna. Banki spodziewają się przy tym spadku popytu na większość kategorii kredytu. W II kwartale 2020 r. banki przewidują bardzo silne zaostrzenie polityki kredytowej we wszystkich kategoriach kredytów, zwłaszcza na kredyty długoterminowe dla MŚP. Każda firma faktoringowa powinna obserwować ten trend ze szczególną uwagą. Nawet jeśli w tej chwili wciąż jeszcze część firm ma zamrożoną działalność, to już wkrótce można spodziewać się wzrostu zapotrzebowania ze strony przedsiębiorstw, przede wszystkim na kapitał obrotowy.

 

Komitet Wykonawczy PZF